Typografia
  • Najmniejsza Mała Średnia Większa Największa
  • Obecna Helvetica Segoe Georgia Times

NASA
Amerykańska agencja kosmiczna NASA z powodzeniem przeprowadziła najważniejszy test głównego elementu najnowszej rakiety kosmicznej. Ta jedna z najważniejszych prób to było w praktyce uruchomienie czterech ogromnych silników RS-25. Były one w stanie wytworzyć siłę ciągu 20 tys. Newtonów.

 

 

 

 

 

Cała próba trwała 8 minut, a wydarzenie jest o tyle interesujące, że rakieta w przyszłości ma posłużyć do bardzo ważnej misji księżycowej. Kolejny etap projektu będzie polegać na przewiezieniu rdzenia rakiety na Florydę. Tam właśnie realizowane będą końcowe prace budowy statku kosmicznego o nazwie Space Launch System. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to bezzałogowy start rakiety będzie możliwy prawdopodobnie już w październiku. Jak zwykle w przypadku takich wydarzeń będzie to relacjonowane w mediach, ponieważ jest o wiele ciekawszym wydarzeniem dla wielu osób, aniżeli najnowsze seriale lub gry hazardowe. Są to przecież wydarzenia historyczne, które mają ogromne znaczenie dla współczesnej nauki i postępu cywilizacyjnego.

 

8 minut stresu

Test polegał na sprawdzeniu funkcjonalności rakiety przez tyle czasu, ile jest potrzebne, aby była ona wyniesiona razem ze statkiem kosmicznym na orbitę okołoziemską. Napęd rakietowy musiał być, więc uruchomiony na ponad 8 minut. Gdy całe paliwo zostało wypalone, silniki się wyłączyły i widać było tylko gęsty biały dym. Kontrolerzy testu nie kryli euforii. Jak poinformowali, zgromadzonych zostało całe mnóstwo informacji, które teraz będą musiały być bardzo szczegółowo przeanalizowane. Już wiadomo, że wstępne rezultaty testu są niezwykle obiecujące. Jeżeli po analizie danych okaże się, że żadne nieprawidłowości nie występują, to inżynierowie z NASA będą mieć wydane pozwolenie no dokończenie prac budowlanych najnowszej rakiety. Jest ona kluczowym elementem programu Artemis. Jak wiemy, celem tego projektu jest ponowne wysłanie ludzi na srebrny glob. Jest to podniosłe wydarzenie, bo po raz ostatni ludzka stopa stanęła na powierzchni księżyca 1972 roku. Ma to być również kamień milowy pod budowę bazy na naszym satelicie. Zanim jednak zaczniemy zaludniać księżyc, trzeba najpierw tam dotrzeć. Dlatego tak ważne będą wyniki testu silników. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to przed końcem roku lot stanie się już faktem.

 

Nieprawidłowość, która nie wystąpi

Część komentatorów zwróciła uwagę na pewną nieprawidłowość, która wystąpiła podczas testu. Otóż analitycy wykryli płomień, który pojawił się na powłoce korkowej. To ona właśnie jest odpowiedzialna za izolację. Sprawę szybko jednak wyjaśnił menedżer projektu SLS John Honeycutt. Poinformował mianowicie, że w przypadku wystrzelenia rakiety nie doszłoby do tego z oczywistych względów. Wówczas w trakcie lotu nie będzie ona przecież siedzieć w miejscu na swoim własnym silniku. Dodał też, że próbę, która została przeprowadzona, oceniono na szóstkę z plusem.

 

Pierwszy test był przerwany

Program oczywiście nie przebiegał bez żadnych zakłóceń. Jak pamiętamy, w styczniu miejsce miał pierwszy test silników rakiety. Niestety musiał być przerwany. Podjęto taką decyzję, ponieważ w pewnym momencie pracujące silniki wyłączyły się już po minucie. Po przeanalizowaniu danych potwierdzono, że test został przerwany przez komputer pokładowy. Przyczyną było przekroczenie limitów ruchu silników, które zostały wyznaczone przez NASA, musiały one być niezwykle restrykcyjne. Amerykańska agencja kosmiczna zdecydowała się na takie obostrzenia, aby uniknąć wszelkich uszkodzeń rakiety w trakcie prowadzonych testów. Teraz jednak wszystko idzie zgodnie z planem i menedżerowie projektu są dobrej myśli.

 

Jak popracować nad samym sobą?

Wiosenne mycie elewacji czas start!